Założenia były takie:
- żadnego zszywania
 - robię i na bieżąco kontroluję, czy to jest to, co miało być
 - włóczka jest szlachetna, więc wzór ma być prosty, ale z detalami, które tę prostotę tylko podkreślą (czyli to, co uwielbiam w skandynawskich udziergach)
 
Punkt 1 widać, że się udało zrealizować. 2 i 3 są już bardziej subiektywne, ale uwierzcie mi, też są spełnione.
Te drobne detale w formowaniu to na przykład skosy na ramionach (a jak 
napisałam, bluzeczka nie ma szwów, więc trochę musiałam się nagłowić, 
jak to rozwiązać).  
 Włóczka jest cudowna w dzierganiu, cienka, ale przyjemna. Jedyna wada to to, że strasznie farbuje. Tak wyglądały moje ręce po godzinie pracy 😱 Przepłukana w occie, oby pomogło.
Wzór: z głowy
Włóczka: jedwab bourette Campolmi, prawie cała 1 cewka. Ze starych zapasów, już nie produkowana.
Druty: 2,75

 
