poniedziałek, 20 lutego 2012

Takie coś na szyję

Kominem tego nazwać nie można, szalem też nie. Wzorowany na Grey loop. Trochę inaczej przerobiłam część ażurową - robiłam po 2 narzuty obok siebie.

Tak wygląda 2 razy omotany


a tak w całości


Jest leciutki, delikatny, mam wrażenie, że się polubimy.


Włóczka to Botany Lace Araucanii, ok. pół motka. Wełna merino wyprodukowana we Włoszech, farbowana w Ameryce Południowej. Ciekawe, czy gdyby nie musiała latać w te i we wte (wewte?) przez ocean, to byłaby tańsza? Bo tania nie jest. Ręczne farbowanie widać, kolory nachodzą się na siebie, czasami farbki jest malutko, widać, że nie objęła całej nici, a tylko brzeżek.
Myląca jest też nazwa lace, wg anglosaskiej nomenklatury powinno to być raczej ,,fingering'', jest grubości dokładnie takiej, jak włóczki skarpetkowe.
Ale nie da się ukryć, że jest to dobra włóczka.

A na drutach ląduje teraz - tadam, niespodzianka? - dropsowa alpaka :)

6 komentarzy:

Dopuszczam możliwość komentowania anonimowego, ale miło mi będzie, jeśli wpiszesz jakikolwiek identyfikator. Jest łatwiej odpowiedać na taki komentarz, gdy wiem, do kogo się zwracam.