poniedziałek, 20 kwietnia 2020

wip

Jeszcze tylko wypełnić środek.

chusta Granny Cheyne’s Shetland Shawl zrobiona w połowie i z siedzącym na niej kotem

Ostatecznie chusta powinna wyglądać tak.
W lipcu (w lipcu! W! LIPCU!) wyglądała tak.

Z zupełnie innej beczki: linki powyżej wstawiłam w sposób niezgodny ze sztuką i zaleceniami dotyczącymi dostępności stron internetowych (zostałam ostatnio porządnie przeszkolona w tym temacie :) ). I mam pytanie: czy ktokolwiek czytający tego bloga korzysta z narzędzi ułatwiających dostęp. A jeśli tak, to z czym macie największy problem?


Zobaczcie, jak fajnie ludzie grają sobie w izolacji.



czwartek, 2 kwietnia 2020

Drugi zimowy grubas

Na przyszłą zimę jak znalazł.


Pierwszy raz robiłam coś z dwóch różnych nitek jednocześnie - jednej gładkiej, zwartej i jednej cienkiej, ale puchatej - i jestem bardzo zadowolona z efektu. Kolory są niemal identyczne i ostatecznie nie widać ani trochę, że są to dwie nitki. A że obie mają szlachetny skład, to i wrażenia całkiem przyjemne, jest miło, ciepło, niedrapiąco.


Po raz kolejny użyłam bezpłatnego wzoru Dropsa i po raz kolejny jestem zadowolona. Opisy mają bardzo łopatologiczne, chyba dla większości po polsku, a i same wzory też są całkiem niezłe.
Ten akurat jest robiony od góry, w jednym kawałku. I to jest bardzo fajne i wygodne, ale z takimi wzorami robionymi od góry mam jeden problem:
  1. jak bym nie nabierała oczek, to zawsze są nabrane dobrze, z odpowiednim naprężeniem, ale też elastycznością robótki
    ale
  2. jak bym nie zakańczała robótki, to zawsze muszę się bardzo postarać, aby uzyskać odpowiednie naprężenie. Najbardziej jest to uciążliwe przy zakańczaniu dolnego ściągacza, gdy ściągacz ma pełnić swoją rolę, czyli ściągać, a nie powiewać. Zbyt ścisłe zakończenie z kolei zabiera całą elastyczność ściągacza. Kombinuję z mniejszymi drutami, różne metody zakańczania, ale nie mam jeszcze jednej, wypracowanej, skutecznej i zadowalającej. Gdyby ktoś znał sposób na takie zakończenie ściągacza, jak się go zaczyna, to będę wdzięczna.
Guzik-metka w dość nietypowym miejscu przy mankiecie.


Z kronikarskiego obowiązku, na wszelki wypadek, gdyby ktoś miał wątpliwości: sweter namoczyłam i wysuszyłam rozłożony.

Popatrzcie, jak tu pięknie wełna broni się przed wchłonięciem wody.

I jak się poddała.


I to naprawdę była moja ostatnia gruba robótka w tym sezonie. Obiecuję poprawę. Odkopałam pewną cieniznę i dłubię powoli (w tym tempie pewnie zejdzie mi do końca roku).

Włóczki: Flora Drops (65% wełna, 35% alpaka), chyba 5 motków oraz Phil mohair soie Phildar (70% moher, 30% jedwab), 3,5 motka.
Druty: 5 i 4
Wzór: Maple Wood Dropsa (bezpłatny) 


Piosenka idealna na zamknięcie (lockdown, czy jest na to dobry polski odpowiednik? Kwarantanna to przecież nie to samo).