poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Porażka

Już był gotowy. Zszyty. Jeszcze tylko namoczyć, wysuszyć i wszyć guziki. I wtedy po namoczeniu okazało się, że ten piękny, najpiękniejszy sweter trzeba spruć. Nożwm... Takiego zawodu względem włóczki już dawno nie przeżyłam. Sprawcą jest Baby Merino Dropsa - włóczka dobra, sprawdzona, wcale nie tania. Jeden Buttercup już z niej wydziergany i wszystko było w najlepszym porządku.

Ale do rzeczy.
Tym razem kupiłam granatową. Od samego początku wydała się inna, grubsza i mocniej skręcona. I nie chodzi tylko o skręcenie nitek ze sobą, ale o zrobienie potem z włóczki ,,sprężynki''. Ta była sprężysta. Dzianina wyszła trochę grubsza, trochę sztywniejsza, ale wszystko w granicach normy. Po namoczeniu sprężyna się wyprostowała, włóczka rozciągnęła i zrobiła się cieńsza, a ze sweterka zrobił się rozwleczony flak. Przymierzyłam nawet, mógłby od biedy robić za bolerko z kapturem (a zrobiłam rozmiar 12-18 miesięcy). Z szarą tak nie było.
Sprułam już, wyprostowałam włóczkę, właśnie się suszy i chyba zacznę od nowa. Tak, jak bym cierpiała na nadmiar czasu...

Czy miałam pecha, czy ta włóczka tak miewa? Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek na nią narzekał.

No i tym samym wakacyjny bilans robótkowy pozostaje bez zmian. Czyli nadal 0.

13 komentarzy:

  1. hmm, a próbka była? zapewne stąd to rozczarowanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie była. Tylko gdybym ją zrobiła, pewnie bym zdecydowała, że całą włóczkę trzeba namoczyć przed dzierganiem.
      Poza tym, jak pisałam - z szarą tak nie było.

      Usuń
    2. Hmm,
      w sumie, nigdy nie podchodziłam do tego tematu w ten sposób - aby najpierw "wyprać" włóczkę, a potem z niej dziergać. To też jest jakiś sposób.
      Ale to nie zmienia faktu, że do takiej włóczki i tak próbkę trzeba zrobić - chociaż, będzie to próbka znacznie bardziej oddająca prawdziwe wyliczenia.

      Tak, to świetny pomysł.

      Usuń
  2. Z moich doświadczeń wynika, ze każde merino po praniu się wyciąga. Zawsze konieczna jest próbka, tym bardziej, że dropsowe merino jest mocno skręcone, więc chyba jeszcze bardziej się rozwleka. Mój kocyk z niego mocno zyskał na wielkości po praniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie wiem, jak bym miała inaczej robić, przerabiałam dość ciasno na drutach 3,25, czyli tylko o 0.25 większych niż sugerowane.

      Usuń
  3. Dobrze, ze piszesz. Mam kilka motkow w różnych kolorach, zaraz je zamocze i zostawię do wysunięcia, zanim zacznę robić z niej sweterek. Wygląda jednak na to, ze tylko niektóre który tak sie zachowują.
    Szkoda Twojej pracy, jednym plusem jest niewielki rozmiar robotki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety zdarza się. Baby merino dropsa nie znam, ale kupuję inne merino (też nie tanie)do farbowania. Ostatnio doznałam niemałego szoku bo farbowałam dwa motki na identyczne kolory, w takich samych warunkach, a po wysuszeniu otrzymałam jakby dwie różne włóczki - jedna okazała się dość mocno skręcona, cieńsza oraz gorzej złapała kolor, druga- bardzo miękka, bardzo puszysta i już przy przewijaniu zaczęła się kudłacić. Wygrzebałam z kosza oryginalne etykiety i co się okazało - Motki pochodziły z różnych partii. A przed farbowaniem były nie do odróżnienia.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Theli, no szkoda, ze sie zawiodlas. Bardzo czesto uzywam tej wloczki i bardzo ja lubie, natomiast ona jest superwash i jej nie namaczam, bo wlokna sa poddane takiej obrobce by byla prosta w eksploatacji tzn. mozna ja uprac w pralce i sie nie sfilcuje, a taki np. Eucalan sprawia, ze wloczka faktycznie sie rozciagnie.
    Gotowe wyroby z tej wloczki czesto blokuje para z zelazka.
    Merino nie superwash po namaczaniu potrafia wracac do swojego ksztaltu nawet pare dni.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale w praniu też ma przecież kontakt z wodą. Ja go namoczyłam (tak na chwilę, byle tylko był mokry) delikatnie w zimnej wodzie bez dodatków, aż boję się pomyśleć, jak by wyglądał po praniu w pralce.

      Usuń
    2. A no to faktycznie dziwna sprawa:-(

      Usuń
  6. Faktycznie przykra sprawa :( Współczuję serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przytulam...
    Należę do rodu leniuchów pospolitych i zawsze się dziwiłam, dlaczego moja sąsiadka nie dość, że z każdej wełny robi próbki - to potem je jeszcze pierze, czasami prasuje a czasami jeszcze inne rzeczy wydziwia...
    Widać - jednak jest to bardzo potrzebne. Mimo wszystko i mimo "znajomości" już pewnego rodzaju wełny...
    Przykro mi z powodu tej przygody. I jak to mówią: "mądry Polak po szkodzie"....
    Ale tym razem na pewno będzie wszystko dobrze!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Też tak mam!!! Wczoraj zblokowałam sweter. Wyciągnął się jak nieboskie stworzenie. Dobrze, że to kardigan i może być nieco dłuższy...

    OdpowiedzUsuń

Dopuszczam możliwość komentowania anonimowego, ale miło mi będzie, jeśli wpiszesz jakikolwiek identyfikator. Jest łatwiej odpowiedać na taki komentarz, gdy wiem, do kogo się zwracam.