Mała zajawka była już jakiś czas temu. Kocyk zrobiłam na podstawie płatnego wzoru z Ravelry. Naprawdę tam nie było nic więcej, być może zmieniłam szerokość pasków, ale generalnie to jest to samo. I nie mam ani odrobiny wyrzutów sumienia, że komuś za taki pomysł nie zapłaciłam. A gdyby ktoś był chętny, to mogę (oczywiście odpłatnie) spisać mój wzór. Za dodatkową opłatą napiszę też, co zrobić, jeśli robimy z innej włóczki albo co zrobić, żeby mieć inną wielkość.
Dodane 4 października:
Słowo uzupełnienia, bo widzę, że nie wszyscy zrozumieli. Pierwsza część wpisu to taka złośliwa krytyka, chciałam być wredna i sarkastyczna. Bo wiecie, jeśli ktoś się mieni projektantem, spisuje wzór i życzy sobie za niego pieniądze (choć nie jest to warunek konieczny, bo bezpłatne wzory też powinny mieć chronione prawa autorskie) i żeby ten wzór wiązano z jego nazwiskiem, to niech tym projektantem będzie, niech stworzy coś, czego nie było jeszcze na świecie, a nie banał, który już wcześniej na pewno był wykonany w wielu miejscach na świecie przez ostatnie kilkaset lat i tak naprawdę wygląda jak pierwsza próbka osoby uczącej się dziergać.
Uśmiechnęłam się pod wąsem.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę komuś poprawić humor.
UsuńAkryl, nie akryl, ale chociaż kolor przyjemny bardzo, kojący taki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To prawda, kolor jest zdecydowanie zaletą tej włóczki.
Usuń