Mój trzeci udzierg z udziałem celtyckich plecionek. Pierwszy, Celtic Myths to była rogrzewka, drugi - Taliesin dał już popalić, ale ponieważ robiłam z grubej włóczki (czyli klasycznej skarpetkowej) mogłam skupić się na trudnościach wzoru, a nie trudnościach materiałowych. Tym razem zaszalałam i oprócz niełatwego (eufemistycznie mówiąc) wzoru wzięłam włóczkę typu lace. Sprawdziłam nawet na Ravelry, że ktoś już robił z tej samej włóczki i wyszło całkiem ładnie, nie doczytałam tylko, że robił z podwójnej nici, ja się wzięłam za pojedyńczą.
Początki były trudne, był moment, że chciałam skończyć zanim zaczęłam, bo nijak nie udawało mi się ogarnąć 8 oczek z lace'a rozłożonych na 4 drutach. Wywaliłam te druty, wzięłam normalne 2 i kilka pierwszych rzędów zrobiłam w tę i wewte, zamiast w okrążeniach (i na końcu zszyłam dziurę).
Szal jest nieco większy (w sensie liczby oczek i rzędów) od oryginału.
Jest tak delikatny, że nie zdecydowałam się na przyszycie metki, bo nawet taka z materiału za bardzo zaburzała równowagę.
Jestem bardzo, oj bardzo zadowolona, choć następnym razem do tego typu wzoru wzięłabym jakąś bardziej mięsistą włóczkę.
Technicznie:
Wzór: Morvarch autorstwa Lucy Hague
Włóczka: Lace Dropsa, nieco ponad 100g
Druty: 2,75
A teraz szukam kolejnego wyzwania.
W kąciku muzycznym dzisiaj irlandzko-szkoccy punkrockujący Australijczycy (i jeden Włoch) grający akustycznie piosenkę reggae.
Przepiękny!!!! I jaki pracochłonny! Bardzo misterna robótka. Gratuluję samozaparcia:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAleż cuuuuuuuudo! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWysoko postawiona poprzeczka ale pokonałaś ją w mistrzowskim stylu! Śliczny szal i co najważniejsze to widać tą delikatność i ulotność. Ale widać też ogrom włożonej pracy. Wielki szacun!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSzal się sprawdza teraz idealnie w pracy na lekkie okrycie się przed klimatyzacją.