sobota, 28 grudnia 2013

W realu

Jak przyjechały dwie blogerki do małego, rodzinnego miasta, to nie było siły, musiały się spotkać. Warunek ,,miejsce jasne, by można było dziergać'' był trudny do spełnienia, bo wieczorem mógłby być to praktycznie tylko dworzec z jarzeniówkami. Wolałyśmy coś przytulniejszego. Miejsce okazało się wygodne, desery zacne, tłumów nie było, światła z lampek wystarczyło, pogadałyśmy sobie, aż - jak widać - Pimposhce włóczki zabrakło.


Z Pimposhką spotkałam się po raz pierwszy, choć sądząc po naszych powiązaniach rodzinno-towarzyskich (w końcu to małe miasteczko) powinnyśmy się znać jak łyse konie. Niestety, jako że teraz mieszkamy daleko (ona nawet bardziej), ciężko przewidzieć, kiedy będziemy miały następną okazję. A szkoda, bo to fajna babka jest :)


Jak już pisałam, zaczęłam dziergać chustę na pożyczonych drutach. Pisałam też już dawno, że odzwyczaiłam się zupełnie od długich drutów i robię wyłącznie na żyłkowych KP lub Addi. Moja mama niestety takich nie ma, poradziłam sobie w ten sposób, że końce drutów skarpetkowych zabezpieczyłam kawałeczkiem korka. Nie jest to może rozwiązanie idealne, ale chwilowo wystarczające. Zanim liczba oczek wzrośnie do kilkuset, zdążę dojechać do domu i wymienić na żyłki.



piątek, 27 grudnia 2013

No i po odwyku

To miały być Święta inne niż poprzednie. Kilka dni wcześniej skończyłam robić sweter, zamówiłam włóczkę na kolejny, a pojedyńcze motki walające się po mieszkaniu nie przekonały mnie do zaczęcia czegokolwiek. Nie miałam pomysłu na wykorzystanie resztek. Pomyślałam naiwnie, że dam radę wytrzymać te kilka dni. Nie zapakowałam więc nawet drutów. Ale wystarczył szybki przegląd włóczek mojej mamy i mały, 44g, niepozorny kłębuszek beżowej Alpaki t/25 zmusił mnie do pożyczenia drutów i wydziergania chusty. Jak mi teraz dobrze...

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dekolt, dekolt, dekolt...

Zawsze byłam z siebie dumna, że niemal nie robię błędów ortograficznych[1], a tu proszę, w w jednym poście dwa razy dekolt z błędem (nie szukać, już poprawiłam, a źle nie napiszę, żeby gógiel nie zliczał błędnej pisowni).
Za karę powinnam 100 razy przepisać

dekolt
dekoltu
dekoltowi
dekolt
dekoltem
o dekolcie
dekolcie!

[1] Na pierwszym roku studiów (matematyka, dla przypomnienia) pewien profesor śmiał się, że pod koniec studiów większość studentów pisze nieh[2]. Nawet temu się oparłam.
[2] Kto miał nieco więcej do czynienia z matematyką, to wie, że to słowo pojawia się wyjątkowo często.

15 cm

Tyle włóczki zabrakło mi do zakończenia drugiego rękawa w swetrze. Dosztukowałam z nitek zwisających na początku robótki, a po blokowaniu okazało się, że rękawy są o dobre 5 cm za długie. Można je zawinąć, ale skoro wymysliłam sobie nietypowy ściągacz, to trochę żal.


Muszę dojrzeć do myśli, by je spruć i zrobić na nowo. W ogóle coś z tym swetrem jest nie tak. Włóczka moja ulubiona, jest miły, ciepły, wzór i fason jest ok, jak stoję i się nie ruszam, to wygląda ok, ale kilka szczegółów trochę mnie drażni.


Nie wiem, czy podoba mi się metoda contiguous. Na pewno podoba mi się fakt, że nie trzeba zszywać ramion, ale poza tym coś jest nie tak. Sposób dobierania oczek powoduje, że ramiona mają dość duży skos. Ale na moich kościstych ramionach i chudej szyi nie trzeba aż takiego dużego skosu robić. Plisa dekoltu z tyłu jest dość wysoko, chyba trochę za wysoko jak dla mnie, wywija się za mocno. W tym akurat swetrze dodatkowo zrobiłam plisę z dżerseju, więc pewne zwijanie jest zamierzone, ale i tak jest ono tam nawet bez plisy.

Zupełnie nie pomyslałam o tym, ze warkoczyki po obu stronach szyi będą aż tak różnie wyglądały. Specjalnie zrobiłam je, by skręcały w jedną stronę, bo chciałam mieć taki efekt na dole swetra, ale przy dekolcie, gdy patrzy się na nie pod różnym kątem, wygląda to jak błąd.


Bufek przy rękawach nie ma, zgodnie z sugestią Agaty, tylko 2 razy dodałam oczka w każdym rzędzie, potem już co 2 rzędy. No i niestety przez to, żeby uzuskać odpowiedni obwód rękawa, musiałam tych rzędów przerobić sporo i podkrój pachy mam trochę za nisko.

Z problemem, o którym pisałam, poradziłam sobie tak, jak pisali Anonim i Agata - urwałam nitkę i zaczęłam od początku rzędu.


Pruć? Nie pruć? Zostawić jak jest? Będę w nim chodzić czy za każdym razem po wzięciu z półki odłożę na inną okazję?

Kolejna będzie Oshima, czekam tylko na dostawę włóczki (wybór padł na Dropsową Limę) do sklepu.

piątek, 6 grudnia 2013

Post zapchajdziura

Wszystko wskazuje na to, że sweter robiony metodą contiguous będzie najdłużej robionym przeze mnie swetrem ever. Z kształtem rękawa sobie poradziłam, wygląda całkiem nieźle, ale nie wiedzieć czemu tempo mam tak powolne, że dopiero kończę pierwszy rękaw. Poza tym wszystko wskazuje na to, że zabraknie mi włóczki na drugi rekaw. Brałam pod uwagę opcję 3/4 czy inne 7/8, ale przy tak ciepłej alpace chyba nie byłoby to dobre rozwiązanie. Zamawiać będę dopiero w przyszłym tygodniu przy okazji zakupów włóczki na Oshimę (przy okazji zniżki na alpaki Dropsa oczywiście). Czyli pewnie skończę w okolicach Świąt. Albo i później.

Tymczasem na dworze wieje wiatr, któremu wszystkie ogólnopolskie telewizje poświęcają 100% swojego czasu. Jak powiedział reporter TVN24 ,,mieszkańcy Świnoujścia nie pamiętają takiego wiatru od 3, a może nawet 5 lat''. No no, wieje tak, że nawet najstarsze przedszkolaki nie pamiętają.

A wieje pięknie http://plaza.swi.pl/, sami zobaczcie.


W tej chwili w Poznaniu