środa, 25 lipca 2012

Zwierzyniec

Żubry, wieloryb


kot


i dzikot. Widzicie tę obitą mord(k)ę?


Wieloryb znalazł się dziś na plaży, która rozmiarami przypomina raczej boisko do piłkarzyków, a nie do piłki nożnej.


Zdecydowanie wolą moją rodzinną plażę, na której gdy wymijają się dwie osoby, to jedna nie musi wchodzić do morza lub na wydmy.

Na drutach nadal letni kardigan z Ambre, ale coś powoli mi idzie. Czy to upał, czy tylko chwilowa potrzeba odpoczynku.

W uzupełnieniu do poprzednich postów: miło mi, że lniany kardigan się podoba. Żeby było uczciwie dodam tylko, że włóczka ma kilka bugów: od czasu do czasu pojawia się kawałek nie oczyszczonego lnu, a chyba w dwóch motkach miałam wplecione włókna (mocno kolorowe) z jakiejś zupełnie innej włóczki.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Len na wielorybie

Jako, że mam już pod ręką i kabelek i fotografa, a do tego całkiem przyzwoitą pogodę, udało się zrobić sesję lnianego kardiganu na ludziu. Który tylko chwilowo dąży do kształtu idealnego, czyli kuli. Zdjęcia są zatem starannie wyselekcjonowane, przez to może nie wszystko widać tak, jak powinno, ale trudno. Taka życia.



Tyle przodu mogę pokazać.


Ponieważ przód bez swetra wygląda tak.


Sam sweterek sprawuje się świetnie. Jest co prawda dość ciężki i wcale nie cienki, ale dzięki składowi (bawełna+len) nie jest z tych grzejących. Nie jest szorstki. 9 motków Bomull-lin Dropsa, druty nt 4,5. Ta włóczka nadaje się wyłącznie do prostych wzorów, próbowałam zrobić jakiś ażurek, ale efekt był daleki od satysfakcjonującego. Za ozdobniki muszą więc robić narzuty przy reglanie, paseczek[1] odcinający karczek od dołu i plisa. Rękawy i dół zamiast ściągacza mają po kilka rzędów ryżem. Zresztą, praktycznie cały wzór to była improwizacja. Wiedziałam mniej więcej, jaki efekt chce osiągnąć i na bieżąco wymyślałam szczegóły.

Kilka detali












[1] Bardzo lubię ten wzorek, jest bardzo prosty: w dżerseju prawym w rzędzie parzystym (czyli tam, gdzie powinny być oczka lewe) przerabiamy po 2 oczka razem na prawo, a w kolejnym rzędzie z każdego tak przerobionego robimy znów 2 oczka prawe.

niedziela, 15 lipca 2012

Na zachętę

Porządnych zdjęć jeszcze przez kilka dni nie będzie. To jest zrobione komórką i przesłane wprost na bloggera.


Sweter suszy się po raz drugi. Za pierwszym razem namoczyłam porządnie w czystej wodzie i rozłożyłam do wyschnięcia, a gdy wysechł ze zdziwieniem zauważyłam, że to, co było wystawione do góry (bo nie do słońca przecież, w domu schło) ma nieco inny kolor. Na tyle inny, że na zgięciach, które wypadały na łączeniu przodów i tyłu i na grzbietach rękawów było wyraźnie widać różnicę. Po kolejnym namoczeniu na szczęście kolor się wyrównał. Teraz co jakiś czas zmieniam mu pozycję.

Dzianina jest dość gruba, trochę sztywna, mniej szorstka niż przed moczeniem i raczej nazwałabym ją, szukam słowa, solidną. Nie wygląda na taką, która będzie się odkształcać, wypychać czy wyciągać.

piątek, 13 lipca 2012

Gdybym ci ja miała

kabelek do PC-ta
pokazałabym ja
zdjęcia nowego swetra.
[1]

Skończyłam sweter z Bomull-lin. Jeszcze nie wiem, co myśleć o tej włóczce. Robiło się szybko, druty 4,5 (dla mnie to i tak zawrotna grubość, wolę cieńsze), ale jest sztywna. Po namoczeniu jeszcze sztywniejsza. Sweter (długi, rozpinany, kręty[2]) jeszcze dosycha, a nadal jest sztywny. Szybka robota to jeszcze zasługa tego, że tego typu włóczka nie lubi wzorów, najlepiej się prezentuje w dżerseju.

Zapatrzyłam się na Dahlię Any i zapragnęłam czegoś podobnego. Beż ażuru na plecach, ale w podobnym kształcie. Nawet włóczkę wybrałam identyczną. Ludzie! Branie się za takie delikatności zaraz po lnie powinno być zakazane. Włóczka jest dość cienka (dla mnie na druty 3 i na grubszych już nie ma co), miękka i gładka jak pupka niemowlaka i pięknie się układa - to, co zaczęłam ma kawałek ryżem, kawałek prawym dżersejem i odrobinę ażuru i każdy element jest wyraźny, ażur wyeksponowany dokładnie tak, jak ma być. Mam niecałe 10cm robótki za sobą, a już jestem zachwycona (dodatkowo tym, że fastryga.pl dała mi kilka dni temu 20% zniżki), naprawdę ciężko jest mi ją z rąk wypuszczać. Oby się dobrze nosiła.

[1] Wiem, że talentu pisarskiego, zwłaszcza poetyckiego to ja nie mam.
[2] Pozostajemy w poezji, a co?

piątek, 6 lipca 2012

Upał

A w upale wiadomo, rozsądek wysiada. Ta część mózgu, która została go pozbawiona wymyśliła szczególny przypadek twierdzenia Banacha[1] o kontrakcji

Jakiś punkt ciała Młodszego znajduje się dokładnie w tym samym miejscu, co ten sam punkt mojego ciała.

Oczywiście w dużym uproszczeniu :)

[1] Stefan Banach wielkim polskim matematykiem i niebanalną osobą był. Myślę, ze każdy - nawet ci chwalący się, że zawsze byli nogą[2] z matematyki i mieli głupią matematyczkę w szkole - powinien co nieco o nim wiedzieć. Nawet jeśli nie o osiągnięciach, to przynajmniej, że taki był i że trzeba być z tego dumnym. Np. stąd.

[2] Prof. Noga Alon to również świetny matematyk [3].

[3] Ale śmieją się z niego, bo przecież Noga to imię dla dziewczynki.

Mówiłam, ze upał.

Z rozsądnych rzeczy robię letni kardigan z Bomull-Lin Dropsa. Nie lubię bawełnianych ażurowych bluzeczek, w takie upały trzymanie wełny jest nieco męczące, a nie trzymanie niczego jest marnowaniem czasu. Mieszanka bawełny z lnem wydała mi się idealna.

Od góry w jednym kawałku.


wtorek, 3 lipca 2012

Knitted lace of Estonia, Nancy Bush

Kolejna książka wydawnictwa Interweave Press, którą mam przyjemność posiadać. Tak, przyjemność, bo książka jest za gatunku tych, że nawet gdy nie wykorzystasz żadnego zamieszczonego tam wzoru, przyjemnością jest samo jej oglądanie.


Zawiera całkiem długi wstęp dotyczący ogólnie szali estońskich - historię, rodzaje, techniki.


Naprawdę warto go przeczytać przed przystąpieniem do pracy nad konkretnym wzorem, zawiera bowiem dokładne opisy najczęściej wykorzystywanych oczek, technikę nabierania oczek, zszywania elementów itp.


Wśród rad praktycznych jest również ta, jak zrobić ramę do blokowania.


Książka zawiera wzory zarówno na całe szale, jak i pojedyncze motywy, do wykorzystania na środku szala oraz koronki do wykończenia.



Etapy pracy nad każdym szalem są bardzo dokładnie rozpisane, z odwołaniami do stron z opisem technik (choćby nabierania oczek) i wyraźnymi schematami.


Polecam tę książkę wszystkim - początkującym, bo opisy zaczynają się od naprawdę podstawowych pojęć - nabierania (pokazanej tu metody nie znałam, a jest bardzo prosta i rzeczywiście ładnie wyglądają zaczęte tak koronki) i zakańczania oczek, łączenia i chowania nitek itp. Właściwie wystarczy umieć przerabiać prawe i lewe oczka, by dalej dać sobie radę. Polecam dziewiarkom samodzielnie tworzącym wzory, jako bardzo dobry przykład na to, jak należy pisać opisy wykonania.

Do książki dołączona jest płyta DVD. Nie mam pojęcia, co na niej jest, bo najpierw zaatakowało mnie ostrzeżenie o 5 latach więzienia, 250 tysiącach dolarów grzywny i ściganiu przez FBI gdybym chciała ją skopiować i udostępniać, a następnie zawiesił mi się komputer. Drugi raz nie próbowałam.

Obie ocenione przeze mnie książki - ta i Wrapped in Lace - mają jeszcze jedną zaletę - bardzo wygodny format. Są kwadratowe, nie jest problemem otwarcie (bez samoczynnego zamykania) na dowolnej stronie. A wcale to takie oczywiste nie jest.

Wadą jest oczywiście cena i pewnie dla niektórych język angielski. Mój co prawda nie jest idealny, ale nie mam żadnych problemów ze zrozumieniem go, jest prosty, logiczny, trochę jak w pracach matematycznych :)

niedziela, 1 lipca 2012

Bita śmietana

A dokładniej ponad 200g bitej śmietany. Jest wielka i mięsista - to chyba zasługa oczek prawych. Wydawało mi się, że robiłam dość ściśle i na drutach tylko o 0,25 większych niż zalecane, a wyszła mi sporo większa niż wzorcowa. Nawet nie naciągałam przy blokowaniu (na Maćkowym dywanie, ledwo się zmieściła), tylko upięłam rogi.

Uwaga, dużo zdjęć.





















Sesja na człowieku innym razem.