czwartek, 11 sierpnia 2022

Gdy nie lubisz kitchenera, ale nie masz wyboru

Metoda znaleziona gdzieś w sieci. Sprawdza się zwłaszcza w przypadku takim, jak na zdjęciach poniżej, gdy włóczka jest cienka, śliska, łatwo się przekręca i spada z drutów. 

Na obu częściach przerabiamy po kilka rzędów inną, grubszą, stabilną, niekłaczącą włóczką (sprawdza się bawełna). W odróżnieniu od próbki na zdjęciach sugeruję użyć jednak bardziej kontrastowego koloru.

Zszywamy (klik w zdjęcie, żeby powiększyć i zobaczyć szczegóły).
Wypruwamy dodatkową włóczkę. I voila. Efekt całkowicie satysfakcjonujący [1]

[1] Na zdjęciu nie widać, że źle zszyłam pierwsze oczka i całość przesunęła mi się o jedno oczko. Na szczęście brzeg będzie jeszcze obrobiony, więc mam nadzieję, że uda mi się to ukryć. 

 

Do posłuchania

2 komentarze:

  1. Super sposób! Nie znałam go, a kitchener zawsze mnie przerażał, nawet na "grzecznej" dzianinie, a co dopiero na takiej ażurowej cieniźnie jak u Ciebie. Pięknie Ci wyszło łączenie, myślę, że to przesunięcie o którym piszesz, widzisz tylko Ty - reszta widzi doskonałe łączenie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Kitchenera omijam, jak tylko mogę albo zastępuję inną metodą (np. 3 needle), ale tutaj nie miałam wyboru.
      Brzegi widać, ale potem całość przesuwa się o jedno, więc na środkowych oczka jak tak, jak powinno. Nierówności schowam w trakcie robienia paska brzegowego wokół całości.

      Usuń

Dopuszczam możliwość komentowania anonimowego, ale miło mi będzie, jeśli wpiszesz jakikolwiek identyfikator. Jest łatwiej odpowiedać na taki komentarz, gdy wiem, do kogo się zwracam.