Kominem tego nazwać nie można, szalem też nie. Wzorowany na Grey loop. Trochę inaczej przerobiłam część ażurową - robiłam po 2 narzuty obok siebie.
Tak wygląda 2 razy omotany
a tak w całości
Jest leciutki, delikatny, mam wrażenie, że się polubimy.
Włóczka to Botany Lace Araucanii, ok. pół motka. Wełna merino wyprodukowana we Włoszech, farbowana w Ameryce Południowej. Ciekawe, czy gdyby nie musiała latać w te i we wte (wewte?) przez ocean, to byłaby tańsza? Bo tania nie jest. Ręczne farbowanie widać, kolory nachodzą się na siebie, czasami farbki jest malutko, widać, że nie objęła całej nici, a tylko brzeżek.
Myląca jest też nazwa lace, wg anglosaskiej nomenklatury powinno to być raczej ,,fingering'', jest grubości dokładnie takiej, jak włóczki skarpetkowe.
Ale nie da się ukryć, że jest to dobra włóczka.
A na drutach ląduje teraz - tadam, niespodzianka? - dropsowa alpaka :)
Świetny szalik!
OdpowiedzUsuń....podoba mi sie ten Twoj dziurawiec :))))
OdpowiedzUsuńprzesliczny dodatek :D
OdpowiedzUsuńPiękne to "coś"! Na wiosnę jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńMoże robić za korale :)
OdpowiedzUsuńpiękne kolory i wykonanie
OdpowiedzUsuń