piątek, 15 marca 2013

Szaliczek

Okazją do zrobienia nowego szalika było kupno nowego płaszcza (bo wiecie, wyprzedaże, a jesienią i tak bym kupiła, tylko 2 razy drożej). Każda okazja jest zresztą dobra. Wybór padł na Diamonds and triangles z książki Victorian lace today (o samej książce innym razem). No i robię go i robię i końca nie widać. Chyba wyjdzie kolejna wielka rzecz. Nie mówiąc już o tym, że skończę już pewnie zaawansowaną wiosną.
Tak wygląda w postaci zmiętej szmatki


Blokowanie oczywiście zdziała cuda, czyli pokaże wzór.

A propos blokowania. Słowo to poznałam dopiero, gdy zaczęłam czytać o dzierganiu w internecie. Wcześniej owszem, po skończonej pracy dzianinę lekko się prasowało (przy akrylu to było niezłe wyzwanie, by nie zniczczyć całej pracy), ale nie przypominam sobie, by w jakiejkolwiek gazetce napisali, żeby ją namoczyć i naciągnąć. Sandra pisze ,,wysusz pod mokrymi ściereczkami'', ale to imo nie to samo. A bez blokowania ręczne dzianiny wyglądają jak niedokończone, jak niewyprasowane. Byle jak po prostu.

7 komentarzy:

  1. a wiesz, że nad tym samym się zastanawiałam ostatnio? Wychodzi, że blokowanie jest albo całkiem nowoczesnym pomysłem, albo tak starym, że o nim zapomniano i musiano go sobie od nowa przyswoić (czyli: niedawno stosunkowo) Szaliczek zapowiada się ciekawie - pokaż go potem z płaszczem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno starym, przynajmniej jeśli chodzi o szydełkowe firany, obrusy, serwety itp. i nazywało się ,,prężeniem'' (może takiej nazwy powinniśmy używać?) Nawet specjalne zakłady z takimi usługami istniały. Nie wiem, jak to było z drutami.
      A w siermiężnych PRL-owskich czasach może tak się nie robiło, bo bylejakiej włóczki z odzysku nie dało się zblokować.
      Szal będzie ciekawy i bez płaszcza :)

      Usuń
  2. Ciekawi mnie efekt końcowy, nawet bardzo. Zakupiłam również tę przepiękną książkę, a że jestem mocno początkująca już przejmuję się tymi doszywanymi borderami, które są prawie w każdej chuście i szalu. Jak Tobie to poszło? Każda uwaga jest dla mnie cenna. A może nie taki straszny wilk jak go malują? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Border jest dorabiany, nie doszywany. Wszystko jest łopatologicznie napisane, wszelkie oczka, sposoby nabierania, zakańczania wyjaśnione. Jeśli się dobrze wczytasz, to nei będzie problemu.

      Usuń
  3. Uczyłam się robić na drutach już z internetu, także ominął mnie etap bez blokowania. Czytałam w książce Nancy Bush, że estońskie szale były blokowane zawsze na specjalnych ramkach. Tak sobie myślę, czy to blokowanie nie jest związane bardziej z wyrafinowanymi formami dziewiarskimi, stąd może się o nim nie słyszało w Polsce. W sumie sweter da się ułożyć i bez tego i aż tak nie ucierpi na braku blokowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się ułożyć, ale mimo wszystko lepiej to zrobić na mokro. A jeśli do tego jest jakiś ażur czy warkocz, to bez działania na mokro się nie da. Ja do tego nie lubię ściągniętych ściągaczy, tylko zblokowanie je może ładnie rozłożyć.

      Usuń
  4. Ja blokuję od zawsze, czyli od 30-tu paru lat, nie podoba mi się rzecz nie zblokowana, wygląda z reguły brzydko, byle jak - tak jak piszesz. Blokowanie dodaje dzianinom szyku, są ładniejsze, nawet jeśli wzór lub sam wyrób jest nie najwyższych lotów. Co do naszych polskich akryli, niektóre daje się blokować żelazkiem, a właściwie parą z żelazka. Para ma działać z odległości, niewskazane dotykanie dzianiny, są to takie "muśnięcia parowe" (tak to nazywam). Najlepiej takie "parowanie" sprawdzić na próbce, żeby nie przedobrzyć. Pozdrawiam, Ania

    OdpowiedzUsuń

Dopuszczam możliwość komentowania anonimowego, ale miło mi będzie, jeśli wpiszesz jakikolwiek identyfikator. Jest łatwiej odpowiedać na taki komentarz, gdy wiem, do kogo się zwracam.