Śmietankowy kardigan był już wydziergany do wysokości pach, gdy zacięłam się i nie dałam rady wymysleć, co dalej. Do tego nie pasował mi ściągacz, a i wzorek, który postanowiłam wrabiać, o wiele lepiej by wyglądał przerabiany od początku. Cały udzierg (a było go sporo, ponad 170 oczek w rzędzie na drutach 3,25) poszedl się pruć, a ja już mam niemal całkowicie wyklarowany pomysł.
I wcale mi nie żal zmarnowanego czasu.
Zabrzmiało to trochę sadystycznie ( a raczej masochistycznie) ale doskonale rozumiem! Lepiej spruć i poprawić! :-) Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTaaaak, tez tak mysle, lepiej pruc niz dziergac dla szafy.
OdpowiedzUsuńTym bardziej jeśli włóczka jest z tych nietanich.
Usuń