Po zaledwie trzech miesiącach (chyba mój nowy rekord ciągłego dziergania, nie robiłam dłuższych przerw ani nic innego w tym czasie nie dziergałam) już jest gotowy. Fakt, że to drugie podejście, pierwszy, jak już wspominałam, został spruty. Tym razem jest dobrze.
Wzór jest stosunkowo prosty, ale ze szczegółami, które czynią go wyrafinowanym. A to dół z tyłu jest wydłużony, a to szwy są po skosach, a to kołnierzyk jest dorobiony i takie tam.
Poradziłam sobie również z problemem, który pojawił się przy innym swetrze. Chodzi o kontynuację wzoru warkoczowego, gdy zmieniamy sposób dziergania z ,,w okrążeniach'' na w tę i z powrotem. Lub odwrotnie.
Tym razem zrobiłam tak:
Robiłam od dołu, więc musiałam przejść z okrążeń na w tę i z powrotem. Przód i tył dziergałam razem, potem zaczęłam rękawy i pod pachami połączyłam wszystkie części w jedno krążenie. Początek rzędu (oznaczony markerem) wypadał na łączeniu tyłu z lewym rękawem, a miał się przenieść na przód na rozcięcie dekoltu. W kluczowym rzędzie zrobiłam od początku do podziału na dekolt, nie zawróciłam, tylko przyczepiłam nową nitkę i kontynuowałam okrążenie aż do markera. Zerwałam nitkę, wróciłam do rozcięcia z przodu i nitką, która pozostała zaczęłam przerabiać z powrotem (lewą stronę). W ten sposób po obu stronach dekoltu miałam ten sam rząd warkocza (który co prawda właśnie się kończył, ale chciałam też mieć równo przerobione oczka reglanu i wycięcia dekoltu).
Są dwa szczegóły, które zasługują na uwagę. Pierwszy to wykończenie dekoltu - brzeg jest obrobiony oczkami ścisłymi tak, że sam brzeg ładnie się podwija, wyglądając jak wzmocniony czymś szczególnym, a na dole na środku zrobione jest dodatkowych kilka oczek łańcuszka, które podszyte wzmacniają brzeg i chronią przed tworzeniem się tam nieładnych dziurek między rozciągniętymi oczkami.
Drugi szczegół to ,,kołnierzyk''. Przody są pociągnięte w górę na kilka centymetrów i przyszyte do pleców. I naprawdę ładnie się takie coś układa.
Włóczka miodzio. Jest surowa, trochę szorstka, matowa, nie ma w sobie nic sztuczności, a po namoczeniu oczka tak ładnie się wyrównały, że sweter wygląda, jak robiony maszynowo. W tym pozytywnym sensie.
Nadal jestem zachwycona Brooklyn Tweed, ale mogliby popracować nad szczegółami: rozpisali wzór na 11 stronach (!) i podają wymiary wyłącznie w calach.
Technicznie:
wzór Wake produkcji Brooklyn Tweed
włóczka Holst Samarkand (75% wełna, 25% jedwab, 287m w 50g), niedużo, ok. 210g,
druty 3mm
Też mi się podoba ten wzór, chociaż pewnie nie będę go dziergać w najbliższej przyszłości, niektóre wzory mnie odstraszają tagiem "seamed" :) Cieszę się, że jest to jednak do ogarnięcia :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, też zszywanie mi się nie podobało, zwłaszcza, że w oryginale występuje w przodu przy warkoczach - łatwo zepsuć efekt jakimś krzywym lub zbyt luźnym ściegiem. Dlatego robiłam w okrążeniach, wymagało to trochę modyfikacji wzoru (np. zakończenia rękawów), ale wyszło ładnie. Nie lubię też zszywania reglanów, mimo wszystko widać szew.
UsuńŚwietny sweter, ciekawa konstrukcja z tymi warkoczami po skosie. I bardzo ładnie wygląda ten brzeg dekoltu :)
OdpowiedzUsuńKonstrukcja fajna, razem z przedłużonym tyłem wygląda rzeczywiście niebanalnie. Odradzam ją tylko osobom chcącym ukryć brzuch :)
UsuńOch piękny sweter będziesz miała i na dodatek z cudnej włóczki :))
OdpowiedzUsuńSama jestem miłośniczką wzorów z BT :)
Pozdrawiam
Mam go! I od kilku dni niemal nie zdejmuję, w tej chwili mój ulubiony.
UsuńPiękny! Bardzo elegancki wzór, wyszedł taki sweterek z klasą :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBardzo, bardzo piękny! I piękny kolor włóczki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWspaniały! Świetny sweter w doskonałym kolorze - bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję:)
UsuńPiękny!
OdpowiedzUsuń