Post kompletnie nie na czasie, bo teraz w styczniu to już lepiej na poziomki [1].
Sweter zrobiłam jeszcze przed świętami, dokładnie wtedy, gdy przyszło ocieplenie i stał się zupełnie bezużyteczny.
Gruby jak cholera, grzeje i otula.
Zrobiony minimalizując konieczność zszywania, czyli: przód i tył razem w okrążeniach od dołu, osobno rękawy, a potem wszystkie 3 części razem w okrążeniach do końca.
Góra wykończona ściegiem włoskim (tubular) i o ile jest on bardzo uciązliwy w wykonaniu, to bardzo, ale to bardzo polecam zacisnąć zęby i tak wykańczać. Takiej elastyczności i profesjonalnego wyglądu nie da żadna inne metoda.
I na koniec stylówa na blogerkę lifestylową. Świeczka jest, zimowy kubek jest, kocyk jest, podusia jest, jakieś coś bezużyteczne, ale w temacie okołozimowym jest.
Technicznie:
Wzór: własny, reniferki wzięte z https://www.garnstudio.com/pattern.php?id=8310&cid=19
Włóczka: Eskimo Dropsa (100% wełna, 50m w 50g), dużo
Druty: 6 na ściągacze, 7,5 na resztę.
[1] © Kabaret Dudek
Piękny!!! Te samokreujące się blogerki nie mają takich pięknych unikalnych swetrów! Owacje na stojąco!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPięknie klasyczny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję:)
UsuńKlasyk ale jaki piękny ! Czy włóczki jedwabne będą się nadawać ?
OdpowiedzUsuń