wtorek, 9 czerwca 2020

Granny Cheyne’s Shetland Shawl

I już niecały rok później...


Od jakiegoś czasu staram się wybierać te projekty, których zrobienie jest w jakimkolwiek stopniu wyzywające. Tym razem tych wyzwań było sporo: cienkość i długość nici (bo nie wiem, czy można je nazwać włóczką, niewiele różnią się od zwykłych nici do szycia), poziom skomplikowania wzoru, wielkość wzoru. Oprócz udowodnienie sobie, że potrafię robić coraz trudniejsze rzeczy wynika to też z banalnej przyczyny braku miejsca w szafach. Sweter szybko robiony zajmuje dużo więcej miejsca niż taka dziergana miesiącami chusteczka.


Oryginalny wzór robi się tak:
1. Najpierw długa cienka taśma, która jest zewnętrznym brzegiem szala (na fioletowo).
2. Potem nabieramy oczka wzdłuż brzegu tego, co zrobiliśmy w p. 1 i robimy osobno każdą z czterech części tego szerokiego brzegu w stronę środka chusty i następnie te części zszywamy (!). Po tym etapie mamy taki jakby kwadrat z wyciętym w środku mniejszym kwadratem. (na niebiesko, strzałki pokazują kierunek roboty, niebieskie linie to szwy)
3. Na oczkach jednego z takich czterech boków robimy dalej środkowy kwadrat i gdy już skończymy, to przyszywamy (!) do pozostałych 3 brzegów.


Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmieniła. Tym razem zmiana wynikała z lenistwa i niechęci do zszywania (chyba mnie rozumiecie). Przede wszystkim w p.2 zamiast 4 osobnych kawałków zrobiłam 4 razem w okrążeniach. I wyszło dokładnie to samo, co miało być. Ominęły mnie niebieskie szwy.
Trochę problemu miałam z wypełnieniem środka. Żeby uniknąć szwów zaznaczonych na zielono postanowiłam łączyć w trakcie dziergania środkowego kwadratu końce rzędów z żywymi oczkami brzegu. I tu miałam problem, bo okazało się, że liczby rzędów z oczkami się nie zgadzają. Ale ponieważ nie lubię przyznawać się do porażek, postanowiłam, że jednak skończę tak, jak zaczęłam i dorobiłam nadprogramowe rzędy.
Szew pomarańczowy zrobiłam za radą Pimposhki metodą 3 needles bind off zamiast kitchenera.

Zblokowalam. Łatwo nie było, bo ledwo mi wolnej podłogi wystarczyło.
I okazało się, że wszystko leży tak, jak powinno. No, może środek jest bardziej prostokątny, niż kwadratowy, ale przy takich ażurach jest wystarczająco luzu, by odpowiednio ponaciągać i udawać, że tak ma być.










A teraz szukam kolejnego wyzwania.

Wzór: Granny Cheyne’s Shetland Shawl
Włóczka: Merino Superwash Campolmi, 1500m na 100g, zużyłam 122g czyli >1,8km
Druty: 3,25


Skoro o długich dystansach mowa, 24-godzinna Bad Seed TeeVee


15 komentarzy:

  1. Piękny, piękny szetlandzki szal. Cudny. Nigdy się nie znudzi, nigdy nie zestarzeje i noś go z dumą. I nikomu nie oddawaj, to dowód, że jesteś bardzo zaawansowaną dziewiarką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w życiu bym nie oddała :) Podliczając roboczogodziny (nerwogodziny w czasie i po pruciu licząc kilkukrotnie) nie ma w tej chwili nikogo, komu mogłabym go oddać :)

      Usuń
  2. O wow! Szal cudowny! Cudowny! Cieszę się, że mogłam pomóc. Gackowa ma rację, to już jest najwyższa półka i pozostaje tylko nosić z dumą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Na razie szukam okazji do założenia. Od biedy mogłabym czasami zarzucić na ramiona w pracy, ale już wiadomo, że do końca września pracujemy zdalnie ;)

      Usuń
    2. U mnie to samo, Oxford otworzył w ramach pilotażu 13 budynków, głównie laboratoria (oczywiście tam gdzie pracują nad szczepionką cały czas jest otwarte i aż furczy), teraz wchodzą w drugą fazę gdzie otworzą resztę laboratoriów i biblioteki (ale bez czytelni) i to ma potrwać 6-8 tygodni, a potem może budynki administracyjne. Myślę, że jak już wrócę do biura to raczej na dwa dni w tygodniu i nie wcześniej jak we wrześniu. Razem z kolegą, który mieszka tam gdzie ja myślimy, że już nigdy nie będziemy potrzebować sezonowego biletu na pociąg.

      Usuń
    3. Budynki są otwarte, jeśli ktoś musi, to oczywiście może pod różnymi warunkami (np. jedna osoba w pokoju), biblioteka działa, tylko praca zdalna jest tą domyślną. W mojej jednostce wcześniej zgłaszało się pracę zdalną, teraz zgłasza się chęć pracy w biurze.

      Usuń
  3. Mogłabym patrzeć godzinami tak mi się podoba :) To taka dzianina, którą się przekazuje w spadku bo pracochłonność i kunszt nie podlegają wycenie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      W angielskim na takie prace mówi się heirloom knitting i do tej pory traktowałam to jako dziedzictwo wspólne, narodowe czy regionowe. A teraz widzę, że można to potraktować jako spadek dla swoich własnych pokoleń, coś jak rodowe srebra :)

      Usuń
    2. Oooo naprawdę? Dla mnie heirloom zawsze znaczył tyle co 'rodowe srebra' i inne, które przekazuje się w rodzinie z pokolenia na pokolenie, gdybym miała przetłumaczyć 'dziedzictwo narodowe' to chyba byłoby to 'national treasure' ale w brytyjskim nie ma chyba dobrego odpowiednika a w amerykańskim, to wiadomo, oni żadnego dziedzictwa jeszcze nie dorobili ;)

      Usuń
    3. Widać Twój angielski jest lepszy niż mój ;) sama sobie dopowiedziałam takie tłumaczenie, nie korzystałam nigdy z polskich tłumaczeń, a prace tak określane zawsze były wiązane z konkretnym typem i regionem, np. szale estońskie, szetlandzkie, orenburskie itp. stąd mój wniosek, że ma to szersze znaczenie.

      Usuń
  4. Podziwiam, podziwiam, podziwiam. nie przeraża mnie ażur, ani cienizna wełny. Przeraża mnie konstrukcja. Nie wiem, czy bym podołała.
    Piękna! Dzieło sztuki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Fakt, że sam wzór to wyłącznie mieszanka oczek prawych, narzutów i 3 o razem. Cienizny nie ma się co bać, jeśli już się ją pracowało. Z tą włóczka trzeba dość uważać, bo jest gładka i lekko śliska i przypadkiem spuszczone oczko momentalnie robi spustoszenia w poprzednich rzędach.
      Konstrukcja może nie byłaby przerażająca, gdy robić z grubej włóczki małą rzecz. Tu nałożyło się kilka tych pojedynczo niby nie trudnych aspektów, ale razem już wymagających uwagi i doświadczenia.

      Usuń
  5. Zdecydowanie dzieło sztuki! Załączam dodatkowe wyrazy podziwu za modyfikacje, żeby było mniej szwów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, To wyłącznie zasługa lenistwa, czyli najlepszej matki wynalazków ;)

      Usuń

Dopuszczam możliwość komentowania anonimowego, ale miło mi będzie, jeśli wpiszesz jakikolwiek identyfikator. Jest łatwiej odpowiedać na taki komentarz, gdy wiem, do kogo się zwracam.