Ponieważ nie posiadam czterech - w tym trzech dziecięcych - głów do prezentacji, za modeli musiały posłużyć kocyki.
Czapeczki są prawie takie same. Włóczka to skarpetkowa wełna superwash (80%) z poliamidem z Lidla. Nie jest zła, ale odrobinę za szorstka. Moczenie w wodzie nieco ją zmiękczyła, mam nadzieję, że będą się dobrze nosić. Na całość - 4 czapki i szyjogrzej - zużyłam cały 4-pak czyli 200g. Była tylko jedna niespodzianka-węzełek we włóczce, a ta dowiązana przewinięta była w drugą stronę. Czyli paski układałyby się w innej, odwrotnej kolejności.
Oczywiście to co wyżej to trochę za mało na moje usprawiedliwienie za tak długą nieobecność. Jednocześnie dzierga się sukienka z dropsowej alpaki. Druty nr 3, a sukienka to przecież nie maleństwo. Na razie tylko mały rzut oka.
Kasiu, jak widzisz to jedna nić włóczki, nie łączone z wielu, więc wcale nie ma więcej pracy.
Agato, uff ;)
cOTopatchworku, skarpetkowe włóczki są fajne, nigdy nie wiesz, jak się kolory ułożą
kasiu, tak, chusta z candy jest już u nowej właścicielki
anula_un, to są maleństwa :)
zgłupiałam: czyli to nie jest wzór wrabiany???
OdpowiedzUsuńże Ci się chciało cztery takie czapy... wszystko fajne!
Podziwiam, podziwiam i podziwiam, za swietna robote, za cierpliwosc, za pomysl.
OdpowiedzUsuńPomysl wymienilam na koncu, bo wymyslec cztery czapeczki to nic w porownaniu z robieniem tych wzorkow i to cztery razy plus szyjogrzej a o wytrwaniu, to juz nawet nie wspomne. Ja nie jestem tak zawzieta, dlatego jeszcze raz podziwiam Cie.