Twórczo. Żółty alpakowy kardigan, inspirowany Alexandrią ma już przody i tył (w jednym kawałku), zaczęłam robić dekolt. Raz. I drugi. I trzeci. I za każdym razem coś jest nie tak. Nie może mieć takiej szerokiej plisy, jak w oryginalnym wzorze, bo zrobiłam mniej głęboki wykrój. Węższa plisa też mi jakoś nie leży. Myślę, jak to rozgryźć i chyba skończy się na tym, że spruję też trochę przodów i wymodeluję dekolt od nowa.
W tej chwili wykończony jest i-cordem, ale w odróżnieniu od tej instrukcji robionym na dwóch oczkach. Podoba mi się takie wykańczanie, brzeg się nie zwija, w każdym razie nie tak bardzo, jak przy zwykłym zamknięciu.
A tymczasem przyjechała do mnie wełenka od e-wełenki. Cudo po prostu, cienizna taka, jaką lubię. Widziałam, że dziewczyny robią z niej czasami chusty z podwójnej nitki. Będę twarda, zrobię z pojedynczej. Być może będzie to coś z książki Wrapped in lace, którą sprezentowałam sobie jakiś czas temu.
W tle kot. Z candy przyjechały tez słodkości. Dziękuję :)
cieszę się że, przesyłka dotarła bez szwanku, miłego dziergania - serdeczności :)
OdpowiedzUsuńA może oczka rakowe? Zaczęły się mnożyć na blogach i coraz bardziej mnie uroczą. Tylko jakoś mie nie wychodzą! :) Pozdrawiam i podglądam dalej, bo jest co!
OdpowiedzUsuńOczka rakowe ładnie wyglądają, ale to tylko ostatni rząd wykończenia. Tu bardziej pasuje choć kilka rzędów ażuru - i tak pewnie zrobię.
OdpowiedzUsuńŻyczę, żeby prędko "odetkało", bo zajawka sweterka jest intrygująca :)
OdpowiedzUsuńJakoś poszło :) teraz już tylko rękawy (czyli prościzna, nad którą nie trzeba myśleć) i gotowy :)
Usuń