Nie mam ostatnio szczęścia do dziergadeł. A to wezmę nie takie druty, jak trzeba, a to w trakcie okazuje się, że włóczka jednak nie pasuje do wzoru. Albo pomylę się w nabieraniu oczek (a przy ponad 400 oczkach na drucie i przerobieniu 20 rzędów robi się to naprawdę wkurzające). Albo wzór choć wygląda ładnie, to jest wyjątkowo upierdliwy w dzierganiu. Albo okazuje się, że włóczki jednak nie wystarczy - zapasów wcale nie mam tak wielkich, zazwyczaj kupuję włóczki na konkretną rzecz, staram się nie kupować nie mając choć mglistego zarysu tego, co bym chciała wydziergać. W każdym razie w styczniu więcej czasu spędziłam chyba na pruciu niż dzierganiu. Mam na drutach w robótki (2 chusty), ale na tym etapie raczej nie ma co ich nawet fotografować, poza kolorem włóczki niewiele byście zobaczyli.
I tak mnie natchnęło na podsumowanie robionych przeze mnie błędów. Przez te wszystkie lata. Niektóre się powtarzały, inne były jednorazowym wyskokiem, ale każdy błędem, którego jednak lepiej by było uniknąć. Część popełniam nadal, mimo że jestem ich świadoma. Albo z poczucia, że przecież wiem lepiej. Bo wiem, po tylu latach muszę wiedzieć.
Kolejność przypadkowa.
- Włóczka niedopasowana do wzoru/ dziergadła - z mocno kosmatych, świecących, kombinowanych źle wychodzą ażury, warkocze i inne udziwnienia. Nawet nie tyle źle, co szkoda czasu na takie zabiegi, bo ich potem po prostu nie widać.
- Niedopasowane druty i włóczka - za cienkie źle, za grube - źle. Na grubych tak szybko przybywa udziergu, tylko, że potem w noszeniu tak pięknie się wyciąga. No, chyba, że ma.
- Nie mój kolor - no, przecież taka śliczna ta włóczka. Tylko blond w beżach wygląda blado i nijako. Nie da się ukryć.
- Nie mój fason - bo tak ładnie na zdjęciach wyglądał. Bo na zdjęciach jest modelka w rozmiarze 34, a my mamy ciut więcej i już tak nie leży. Wiem, to dotyczy nie tylko dziergadeł.
- Włóczka słabej jakości - cieszymy się, że kupiliśmy tanią włóczkę, ale po zrobieniu sweter wygląda jak żywcem wyjęty z ciucholandu. Albo włóczka ma supełki co 10 metrów. Podobnie włóczka z odzysku - czasami da się odnowić, ale jeśli się nie uda i robimy z takiej ,,pogiętej'', to nie liczmy na wiele. Błąd o tyle nasz, że się upieramy, żeby z niej coś zrobić.
- Inna próbka niż w oryginalnym wzorze - kto by się przejmował próbkami. Robię ze swojej włóczki, na pewno wyjdzie. Zazwyczaj wychodzi. Zazwyczaj. Ale trzeba się czasami mocno napracować, by dopasować wzór do swojej liczby oczek.
- Za krótkie rękawy - moja zmora, zanim zakończę rękaw, przymierzam do innych, na siebie, kilka razy mierzę w każdą stronę, a i tak często okazuje się, ze wychodzi za krótki. Wydaje mi się, że pewniejsza metoda to mierzenie od pachy (nie od ramienia) do końca, a i tak czasami zawodzi.
- Kupienie za mało/ za dużo włóczki - w czasach zakupów przez internet dylemat ,,ile kupić włóczki?'' jest chyba częstszy niż w erze wyłącznie sklepów stacjonarnych. Gdy się kupi za mało - kolejny jeden jedyny motek leci znów do nas w nowym zamówieniu, oczywiście znów z kosztami przesyłki. To boli. Z kolei, jeśli kupimy za dużo, zostaje nam jeden motek, z którym nie wiadomo co zrobić. Ale w sklepach stacjonarnych też nie zawsze jest lepiej, kolejna partia włóczki tego samego producenta potrafi mocno różnić się od poprzedniej.
- Pomyłka we wzorze, którą wyłapujemy kilka rzędów (oby tylko kilka) później - nie mam sposobu, jak unikać, przecież nikt nie robi takich błędów specjalnie.
- Rękawy różnej długości/ przód i tył różnej długości lub szerokości - teraz już mi się nie zdarza, ale jako początkującej i owszem. Nawet gdy zgadzała się liczba oczek, okazywało się, że jedną część przerabiałam luźniej niż drugą. Taki głupi błąd początkującego.
- Nie czytanie całego wzoru od deski do deski - pamiętajmy, że twórca ważne informacje może przemycić w różnych miejscach. Jak choćby ,,pierwszy rząd przerobić oczkami lewymi'' wcale nie musi się znajdować po ,,nabierz 100 oczek'', tylko we wstępie.
- Za luźno/ za ciasno nabrane lub zakończone oczka - i niestety często to wychodzi dopiero na etapie blokowania lub, co gorsza, w noszeniu.
A jak to wygląda u was?
1. Włóczka niedopasowana do wzoru/ dziergadła - na szczęście wybieram prostotę w obu przypadkach, więc mnie omija :)
OdpowiedzUsuń2. Niedopasowane druty i włóczka - unikam jednak robiąc próbki, choćby mikre
3. Nie mój kolor - śliczne ale nie moje włóczki wciskam innym ;)
4. Nie mój fason - jakoś udaje mi się unikać, chyba znów stawianie na prostotę...
5. Włóczka słabej jakości - z odzyskiwanej nie dziergam, co do innych... bywa, ze i droga jest słaba, niestety :(
6. Inna próbka niż w oryginalnym wzorze - i tak zawsze przeliczam ostatnio, bo jestem niewymiarowa :)
7. Za krótkie rękawy - też to mam! odkryłam, że sprawdza się mierzenie od ramienia, po zewnętrznej, przy ZGIĘTYM łokciu + zapas 1-2 cm :)
8. Kupienie za mało/ za dużo włóczki - notoryczny problem :( w jedną i drugą stronę. dlatego tak lubiłam jak zamotane było w Poznaniu - można było zwrócić nadmiar, wymienić... ech...
9. Pomyłka we wzorze, którą wyłapujemy kilka rzędów (oby tylko kilka) później - tego nie znoszę! na szczęście z biegiem lat nauczyłam się niektóre poprawki robić bez prucia ;)
10. Rękawy różnej długości/ przód i tył różnej długości lub szerokości - a miewam, bo - niestety - nie zapisuję w trakcie dziergania rzędów, a jakoś jednak kiepsko liczę ;)
11. Nie czytanie całego wzoru od deski do deski - miewam :) ale i tak na ogół mniej więcej w połowie zaczynam kombinować po swojemu i odchodzić od oryginału :))
12. Za luźno/ za ciasno nabrane lub zakończone oczka - taaaa... czasem mam wrażenie, że zamykam coś dłużej niż dziergałam. zwłaszcza przy chustach :)
+ dodatkowo: wmawianie sobie, że coś co nie leży się uleży po blokowaniu
nie działa. nie zawsze przynajmniej
super tekst! i jakże pocieszający :)
jak najmniej błędów życzę
O jakbym czytała o sobie :))). Do tej listy dorzuciłabym jeszcze - dobranie odpowiedniego rozmiaru - za duże lub za małe. Niestety nie ogarniam tych dzianinowych rozmiarów. Wg. mnie mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Ale to pewnie moja wina bo dziergam za ściśle lub za luźno :)))). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda :) A prawdziwy rozmiar w dzianinie potrafi się ujawnić dopiero po blokowaniu.
Usuńmoj styczen glownie na punkcie pierwszym sie skupil :o(
OdpowiedzUsuńŚwietne podsumowanie. Mnie się udaje uniknąć wielu problemów, gdyż nie robię ze wzorów, próbek nienawidzę, a 30 letnie dzierganie doprowadziło do tego, że na siebie w miarę umiem dobrać zestaw włoczka-druty-ilość oczek. A modele z raverly.... sa piękne, ale zawsze jakoś odległe... ciężkie jest życie dziergacza....Powodzenia:)
OdpowiedzUsuń