Chrzcielna biała szatka już dawno wyewoluowała w stronę białej szmatki, a że daleko mi do estetyki tego, co jest w sklepach (plastikowych chusteczek z maszynowym haftem lub złotym nadrukiem i wycinanymi koronkami) Hugo będzie miał szatkę-szmatkę zrobioną przez matkę (o rany, ale głupi rym). Wolałabym ubranko, choćby tylko pelerynkę, w końcu szatka to szatka, ale znając życie, w kościele ograniczyłoby się tylko do położenia jej na dziecku.
Wool Yarn Artu, jakaś niewielka ilośc, druty 3,25.
I bardzo ładnie :). Na pewno znacznie ładniej niż w tym, co dają w sklepach ;). Ja planuję użyć szala ślubnego (no w końcu też biały), bo też mi jakoś z tymi jarmarcznymi strojami nie po drodze szczególnie.
OdpowiedzUsuńja mam glupie pytanie, wiec moze lepiej abym nie zadawala, ale do czego ta szatka? jako okrycie?
OdpowiedzUsuńNałożenie białej szaty jest jedną z części chrztu.
OdpowiedzUsuńAcha, ja chrzcze u siebie choc w polskim kosciele i jednak jest ciut inaczej.
UsuńPiękna "szatka". I o niebo piękniejsza od tych... faktycznie: jarmarcznych, sklepowych!
OdpowiedzUsuńHugusiowi, jak widać, bardzo się spodobała!
A tak a'propos - jak zdrabniacie imię Hugo? To dosyć "trudna" forma jak na język polski...
Huguś, Hugunio, Hudzina (przez H oczywiście :) ) i cała masa uniwersalnych misiów, pysiów itp :)
Usuńjesli moge dodac kilka slow: moja kolezanka ma synka Hubcika, Hubtona i Hubiego :o))
Usuńo! To bardzo ślicznie zdrabniacie! Hudzina mnie rozbawiła. :-)
OdpowiedzUsuń