Faza szycia trwa w najlepsze. Duża samochodowa rzecz dla H. też się szyje, a w przerwie taki mały bieżniczek i 4 podkładki ze szmatkowych zapasów.
Najgorsze, że w takim świetle nie da się tego cholerstwa porządnie sfotografować. A więcej okazji nie będę miała, bo idą dziś do nowego domu. Wiosno, przybywaj.
Urocze :) Zazdroszczę talentu! Mnie ledwo się udaje obszyć kanwę na obrus...
OdpowiedzUsuńDziękuję :) takie szycie to prościzna, wszystko po prostej i z prostokątów.
UsuńCudowności. Koniecznie muszę nauczyć się szyć!
OdpowiedzUsuńDziękuję :) a ucz się :)
UsuńŚliczne no i nic się nie marnuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietne :))
OdpowiedzUsuń