Po bardzo praktycznych ostatnich udziergach zachciało mi się czegoś ładnego, niekoniecznie praktycznego, ale na pewno koronkowego.
Wzór to Queen Silvia z książki Knitted lace of Estonia, a włóczka - Paris z Biferno. Nie raz już dziergałam z cieniutkich nitek, takich co maja 1200m albo i więcej w 100 gramach. Ta niby też ma tyle, ale wydaje się cieńsza. Może dlatego, że jest zupełnie gładka, bardziej przypomina nić do szycia niż wełnę. Grubością zresztą od nici do szycia niewiele się różni - druty-grubasy na zdjęciu to 3. Do tego jest śliska, więc praca z nią nie należy do najłatwiejszych. Ale nic to. Efekt powinien wynagrodzić mi te niedogodności. Z racji śliskości zrezygnowałam też z nuppków (czy mają jakąś polską nazwę?).
Urocza włóczka :) A co to dokładnie będzie?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że nuppki to to, co niemieckie Noppen - a to to chyba po polski guzy? guzki?
Będzie szal, dokładnie taki, jak w linku.
UsuńA co do nuppkow - może to i guzki, ale to słowo w języku polskim ma dla mnie raczej negatywne znaczenie, jakoś nie pasuje mi do ozdoby. Ale jeśli tak się przyjęło, to trzeba będzie używać.
A, dopiero teraz zobaczyłam, że tam jest link - Bachorek na kolanach właśnie ciągał mnie za włosy, gdy czytałam, a później nie doczytałam. Zapowiada się pięknie :) Chociaż sama nie umiem robić grubasami cienką włóczkę - zawsze mi się to jakieś luźne w robocie wydaje... Bardzo ściągam włóczkę i jednak zwykle robię zwartą dzianinę.
Usuń