Po królewskiej, aksamitnej i gładkiej włóczce, chwyciłam za urugwajskie merino lace. Lace, prawie 900 metrów w 100 gramach, ale chyba przez to, że jest 1-ply (pojedyncza? singiel?), do tego trochę puchata, wydaje mi się gruba! Powtarzam: lace. Druty 4 i ani dziesiątej milimetra mniej, bo wyszedłby sweter, a nie ażurowa chusta. Nie zmienia to faktu, że jest bardzo przyjemna, miękka i - miła odmiana - nie ślizga się i nie spada sama z drutów, gdy na nią nie patrzę.
Kolorem się nie sugerujcie, przefarbuję prawdopodobnie na szary.
Wzór to My heaven, darmowy. Pierwszy raz chwytam za koronkę szetlandzką i muszę przyznać, że mi się podoba. Jest dość trudna (w każdym razie początek tak wygląda), ale takiego efektu, jaki daje ten wzór, jeszcze nigdy nie osiągnęłam.
Też właśnie przerabiam ten wzór, jest zupełnie inny od tego, co robiłam do tej pory. Omijasz narzuty na początku? Bo nie mogę się ich dopatrzyć.
OdpowiedzUsuńNie omijam, przy takim naciągnięciu wtapiają się w resztę i wyglądają jak oczka brzegowe.
UsuńJuż myślałam, że to jakiś zmyślny myk :) Pięknie Ci wychodzi! Zmotywowałaś mnie :D
UsuńNie widziałam wcześniej tej chusty i bardzo mi się podoba. Dołączy do listy zaplanowanych wydziergów. Początek wygląda intrygująco, więc z niecierpliwością czekam na resztę :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie. Też sobie ostrzę na nią ząbki od jakiegoś czasu, ale mam za duuuuuuuuuuuuużo rozpoczętych prac.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hmmm... już wygląda ciekawie... A czy jej się nie robi przypadkiem tak, jak rock island? Od zewnętrznej bordiury? Nieco by mnie to odstraszało, bo nie przypadł mi ten sposób do gustu...
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie. I też wolę robić od środka na zewnątrz.
UsuńSkomplikowanie to wygląda... trzymam kciuki za postępy!
OdpowiedzUsuń